Zapach Ziemi - Zapach Ziemi – miłość świadomość obecność
  • O MNIE
  • ZIOŁA
  • MISY
    • GRUPOWA CEREMONIA DŹWIĘKU
    • INDYWIDUALNA CEREMONIA DŹWIĘKU
  • KAMERTONY
  • AFIRMACJE
  • MEDYTACJE
  • TAROT
  • KAKAO
    • CEREMONIA KAKAO
  • KRĘGI
  • PIEŚNI
  • KONTAKT
  • O MNIE
  • ZIOŁA
  • MISY
    • GRUPOWA CEREMONIA DŹWIĘKU
    • INDYWIDUALNA CEREMONIA DŹWIĘKU
  • KAMERTONY
  • AFIRMACJE
  • MEDYTACJE
  • TAROT
  • KAKAO
    • CEREMONIA KAKAO
  • KRĘGI
  • PIEŚNI
  • KONTAKT
Browsing Category
coś z życia

Lek na lęk

Kto myśli Twoje myśli? Jeśli to Ty je myślisz, możesz je w pełni kontrolować. Jeśli to nie Ty je myślisz, możesz je po prostu obserwować bez utożsamiania się z nimi. To jakby patrzeć na jadowitego pająka w akwarium. Niby jest, ale nie jest w stanie zrobić Ci żadnej krzywdy.

Była dziewczyna, której wykryli jakieś guzy na jajniku. Przyszła na Ceremonię z Kambo. Oczyściła głowę z myśli. Zmieniła dietę. Wzięła swoje zdrowie w swoje ręce. Już nie ma żadnego guza. Bez ingerencji farmacji.

Była też inna dziewczyna. Z torbielami w macicy. Weszła na 21 dniowy post, zmieniła sposób odżywiania. Zmieniła sposób myślenia. Wsparła się ziołami. Jest już w pełni zdrowa. To nasze myśli tworzą choroby. To nasz styl życia odpowiada za nasze przypadłości. Jeśli jesteś świadoma swoich myśli, jeśli jesteś świadoma swoich wyborów, możesz też mieć pewne pojęcie o przyszłych konsekwencjach. Jeśli zawsze wybierasz najlepiej, jeśli żyjesz w zgodzie z samą sobą… To najlepsza profilaktyka zdrowia ciała z jakiej możesz skorzystać.

O! Była też dziewczyna z guzem w macicy, śpiewała buddyjską mantrę uzdrawiającą, dzięki czemu jej umysł pozostawał długo czyściutki, nie zatruwała się już swoimi własnymi myślami. Guz zniknął. Znam też dziewczynę, która miała białaczkę, a po wizycie w dżungli u Szamanów, po kilku ceremoniach, została w pełni uzdrowiona. Znam chłopaka, już bez cukrzycy, który nie musi używać insuliny. Znam ludzi już wolnych od boreliozy, i którym objawy stwardnienia rozsianego już nie są straszne.

Wszystko, co dzieje się w ciele, jest wtórne do tego, co dzieje się w umyśle. Jeśli jesteś w pełni świadoma tego, co w Twojej głowie, jeśli panuje tam cisza, w Twoim ciele będzie pełna harmonia, a energia źródła będzie mogła bez przeszkód przepływać przez Ciebie zapewniając Ci pełnię zdrowia.

Każde wydarzenie w Twoim życiu dzieje się dla Ciebie. A jaka jest przyczyna chorób, na które chcesz się profilaktycznie badać? Jaka jest przyczyna guzów w piersi? Jaka jest przyczyna zmian w obrębie macicy? Jeśli masz jakieś problem ze swoją seksualnością, ze swoją kobiecością, jeśli bardzo chcesz dziecko, a nie możesz go mieć, jeśli Twój umysł jest pełen konfliktów, pojawi się guz np. w macicy. Jeśli masz silne poczucie straty, np. dziecka, bo odeszło, bo dorosło, bo umarło, ciało może to przekształcić w guzy w piersiach. Konflikt z umysłu schodzi do ciała. Nowotworem nie zarażasz się w autobusie.

Nowotwór? Sama sobie go hodujesz latami. A skąd się biorą zmiany nowotworowe? I znowu wracamy do tematu, że za Twoje zdrowie odpowiadają TWOJE myśli i TWOJE wybory. Czy żyjesz w lęku czy w miłości?Ja nie znam Twoich myśli. Nie jestem Tobą. Nie znam Twojej diety mentalnej, nie wiem jakich wyborów dokonujesz w każdej chwili Twojego życia. Nie wiem jak się czujesz na co dzień. Nie jestem w stanie Ci powiedzieć, że masz się badać, albo się nie badać. Tylko TY to możesz wiedzieć. Tylko TY wiesz, co jest Ci potrzebne.Ja czuję, że to, co najbardziej szkodzi, to LĘK, i tego typu akcje, jak badania profilaktycznie, ten lęk nakręcają. „Ma Pani tutaj jakąś zmianę. To nic groźnego, ale musimy to kontrolować”. I Ty już nie śpisz nocami i masz milion myśli, że zaraz umżesz i osierocisz dzieci.

Dzieci? Zobacz w jak wiele procedur medycznych jesteś wplątana przez te 9 miesięcy. Policz, ile ktoś zarobił na każdej krzywej cukrowej, która rozwala ciało matce i dziecku. Czy farmacja wyleczy? Czy jedynie leczy… latami? Jak leczą nadciśnienie? Podając Ci leki do końca życia. Jak leczą problemy z tarczycą? Podając Ci leki do końca życia. Jak regulują Twój cholesterol? Podając Ci leki do końca życia, które jako efekt uboczny serwują Ci choroby neurodegeneracyjne i problemy z sercem.

Jak wykrywają przerost prostaty? Firma farmaceutyczna sponsoruje akcje w centrum handlowym, że dzisiaj każdy mężczyzna może przyjść się zbadać! ZA DARMO! I idą, stoją w kolejce, aby, ktoś wsadził im palec w tyłek. Każdy jeden wychodzi z gabinetu z receptą na tabletki, które produkuje firma – spondor badań.Jeśli nie uda się wyciągnąć od Ciebie pieniędzy bezpośrednio, da się to też zrobić pośrednio. Szpitale wyciągają z systemu ogrom pieniędzy. Państwo przecież płaci za każdą procedurę medyczną. Placi z Twojej kieszeni, bo przecież opłacasz podatki. Kto zarabia na tych wszystkich procedurach medycznych?

Do kogo w rzeczywistości należą szpitale? Ty naprawdę myślisz, że szpital jest państwowy? Nie. Szpitale to pokrętne firmy, zarządzane przez spółki i ludzi, którzy zarabiają na każdym Twoim badaniu profilaktycznym. Do kogo należą przychodnie? Kto na nich zarabia? Kto zarobił na tej modnej chorobie dwie zimu temu?Czy znasz jakąś kobietę, która po cytologii miała super wyniki? Czy może każda jest zapraszana na super zabieg, prywatny, który usunie zmiany?

Czy Twój super lekarz, zaraz po porodzie, proponuje Ci super wkładkę domaciczną, za jedyne 600 zł, aby profilaktycznie uchornić Cię przed kolejnym dzieckiem?

Mammografia? W cywilizowanych krajach już tego nie robią. U nas nadal rozsyłają zaproszenia listem poleconym bezpośrednio do domu. Co to robi? Miażdży Ci pierś, rozgniata komórki wewnętrzne jak orzeszka kamieniem i podaje Ci sporą dawkę promieniowania. Jedna mammografia, druga, trzecia i już na pewno masz jakąś solidną zmianę.

Biopsja? Ciało wytworzyło sobie super solidną powłokę, w której upchało to, co szkodliwe. Jakiś człowiek wprowadza Ci tam igłę, przebija ochronną barierę i wszystko, od czego organizm chciał się uchronić, rozsiewa się po całym Twoim ciele. Okej, tak, być może gdybym się źle czuła wykorzystałabym współczesną diagnostyke, do sprawdzenia co mi dolega.

Ale… Mam się wspaniale. Czuję swoje ciało. Wiem, że najlepsza profilaktyka to zdrowe wybory na co dzień. To zdrowe surowe jedzenie, to czysta woda, to czyste powietrze, którym oddycham. To cisza w umyśle, którą trzymam. To spokój i brak stresu. To miłość do siebie, to podążanie za potrzebami ciała. Moje zdrowie jest w moich rękach.

Czy w tym kraju, ktoś jeszcze promuje zdrowie? Oprócz Biedronki i gangu mocniakow, w których skład wchodzi rogalik, parówka, napój w plastiku i czekopodobny krem z cukru? Robię głęboki wdech i mówię sobie, przyjmuje miłość.

coś z życia

O stawaniu do siebie

Często odwracałam się sama od siebie. Nie realizowałam tego, co zrealizować chciałam. Czasami nawet sama nie wiedziałam, co takiego chce…

Często odwracałam się od tego, co czułam, uznawałam, że nie jest to takie ważne, że pewnie przesadzam, i że to wcale nie jest adekwatne do rzeczywistości.

Odwracałam się od swojej własnej intuicji, zapewniając siebie, że jest całkiem dobrze, kiedy wcale dobrze nie było. Dokonywałam kiepskich wyborów, chociaż dobrze wiedzialam, że ich efekty nie będą w pełni korzystne. Ale tak było łatwiej na tamten moment.

Ale jak mogło być inaczej, skoro tak wiele razy powtarzano mi, że nie mam co płakać, bo przecież nic się nie stało. Że mam się uspokoić, że mam nie krzyczeć, że nie ma co się złościć, że pierdzielę głupoty i że przesadzam?

Dzisiaj staję do siebie. Dzisiaj, otwieram się na to, co się we mnie dzieje. Na to, co przychodzi. Na to, co mnie rani, boli, uszczęśliwia i raduje. Nie bagatelizuję tego, mówię o tym głośno w chwili, kiedy to się zadziewa. Nie po miesiącu czy dwóch. Dla mnie to oznacza mieć kontakt ze soba i swoimi odczuciami. Kiedy otwieram się na, co trudne, otwiera się też we mnie to, co łatwe. Kiedy pozwalam sobie odczuwać złość, kiedy dostrzegam złość, łatwiej jest mi zobaczyć miłość i jej przejawy. Jedno odbija się w drugim. Bez jednego, nie ma drugiego. Świat dualności. Świat przeciwieństw. Świat kontrastów.

I nawet jeśli Ty nadal uważasz, że tylko pierdzielę głupoty, ja wiem, że to co czuję jest prawdziwe i będę o tym mowić glośno. Bo mam prawo czuć wszystko, mam prawo wyrażać siebie i mówić o tym, co się we mnie dzieje.

To wszystko jest prawdziwe dlatego, że ja tak właśnie czuję, że to właśnie się dla mnie wydarza. Mojego własnego czucia nie mogę podważyć.

Czas Ceremonii z Kambo, jest dla mnie czasem stawania do siebie. Jest czasem mierzenia się z samą sobą. Zaprzestania uciekania od czucia, od trudu. Jest czasem oczyszczania starych struktur. Tak, pomimo, że miałam już kilka Ceremonii, za każdym razem myślę, że może jednak się wycofam? Ale na najgłębszym poziomie wiem, że zmierzenie się z tym lękiem da mi siłę, odwagę i moc, która jest mi niezbędna, aby wstawać rano i robić to, co jest do zrobienia.

Przed Ceremonią zawsze sobie myślę, a po co mi to? A przecież i tak nic to nie zmieni… Przecież to nic mi nie da… Co? Kto to mowi?? Po Ceremonii, na drugi dzień, wszystko jest już inne niż w dniu poprzednim. Ciało jest lekkie i wolne. Jest czyste i spokojne. Jest wypoczęte i chętne do działania. Umysł jest lekki, bo na jakiś czas odpuścił. Bo w czasie Ceremonii nie myślałam, nie uciekałam, a po prostu byłam w doświadczaniu.

Tak, czasami tylko postawienie samej siebie pod ścianą może pozwolić mi przeżyć w pełni to, co jest do przeżycia we mnie. O tym, co dała mi Ceremonia, dowiaduję się dopiero po Ceremonii. Jestem więc wdzięczna samej sobie, że mimo obawy, stanęłam do siebie kolejny raz. Dla mnie, Ceremonia z Kambo, to sztuka nieuciekania. Ceremonia nie musi być trudna. Może nie przekraczać granicy mojego komfortu. Mogę posunąć się tak daleko, jak na dany moment tego potrzebuję. Nawet lekkie muśnięcie skrzydłami Medycyny wiele zmienia.

coś z życia

Niosąc medycynę

Każda z nas nosi w sobie medycynę.

Każda z nas ma narzedzia, które mogą pomóc jej w uzdrowieniu, w powrocie do równowagi, w poczuciu siebie, w odnalezieniu się w życiu, w odzyskaniu kontaktu ze swoim ciałem, ze sobą… Czegokolwiek teraz potrzebujesz, masz do tego dostęp. Masz to w swoim zasięgu.

Pamiętam ze szkoły jak zmuszano mnie do gry na flecie, chociaż nie potrafiłam zapamietać nut, pamietam jak kazano mi malować, a ja w sumie nie umiałam tak dobrze jak inni, i wcale nie podobało mi się używanie tych suchych pasteli. Kazano mi śpiewać w każdy czwartek od 11.00 do 11.45. Kazano mi malować w każdy wtorek przez 45 minut. Jeśli nie skończyłam swojego obrazka, mogłam dokończyć go za tydzień. Kazano mi recytować wiersze i pisać opowiadania. Kazano mi. Zmuszano mnie ocenami, abym robiła to jak najlepiej. Nikogo nie obchodziło czy ja w ogóle mam na to ochotę.

Nikt nie powiedział mi, że to nie chodzi o idealne odśpiewanie pieśni o żołnierzach i karabinach, tylko o odnalezienie swojego własnego głosu. Swojego rytmu. Swojego tempa. O odnalezienie siebie…

Nikt nie powiedział mi, że malować można abstrakcję i po prostu dobrze się bawić brudząc się farbą. Nie powiedziano mi, że pisanie może być formą zgłębiania siebie, układania w szufladach umysły tego, co rozsypane.

Więc nie malowałam, nie śpiewałam, nie grałam na żadnych instrumentach. Nie dawało mi to przyjemności. Było to niemiłe, nieprzyjemne i pełne przemocy. Czy można kogoś zmusić do kreatywności? Zmusić do radości?

Naturalna kreatywność to piękna medycyna, do której odnajduję drogę od kilku lat. Odnajduję drogę sama. Bo nikt mi wcześniej jej nie wskazał.

Pamiętam takie noce, kiedy zamykałam się w łazience, słuchałam muzyki z płyt winylowych, i malowałam niewiadomoco. Nie chodziło o to, co z tego wyjdzie, ale o spędzenie czasu ze sobą, o kreatywność, o dobrą zabawę. Rozkładałam później te moje obrazy w salonie i przypatrywałam się im pod różnymi kontami i w różnym oświetleniu. Uwielbiałam farby świecące w ultrafiolecie.

Miałam zeszyty, nadal mam, w którym sobie po prostu piszę, zapisuję, rysuję.

Pamiętam takie noce, kiedy ze słuchawkami w uszach, tańczyłam nocą przed domem. Sama. W ciemności. Bez ocen i bez innych oczu.

Pamiętam wieczór, kiedy zamknęłam się w sypialni i zrobiłam sobie sama masaż całego ciała. Przy świecach. Z kadzidłami. Z jakimś super olejkiem, który dostałam w prezencie.

Kiedy jest mi najtrudniej, wyciągam ukulele i śpiewam. Im dłużej śpiewam, tym robi mi się lepiej. Karmię wtedy samą siebie.

Teraz wychodzę z domu, w najciemniejszą noc, niosąc moją medycynę ze sobą. Uderzam pałką w bęben i śpiewam. Patrzę w gwiazdy. Bosymi stopami dotykając Matki Ziemi. Niech wszystkie istoty żywe, będą szczęśliwe. Oto moje błogosławieństwo.

Jak nasycić się sobą? Będąc sobą. Pozwalając sobie na kreatywność. Pozwalając, aby energia kreatywności, energia z mojego łona, przepływała przeze mnie bez przeszkód. I rozbryzgiwała się jak krople wodospadu na wszystkie cztery strony świata. Moc Czerownej Boginii, moc łona, energia seksualna, kreatywność… To wspaniała medycyna, dzięki której wracam do siebie. Dzięki której uzdrawiam siebie.

coś z życia

Rozpadam się

Siedzę na pieńku przed domem i patrzę na las. Rafał przechodzi obok.

– Co robisz? – pyta.

– Rozpadam się – mówię.

Kiwa potakująco głową i idzie w swoją stronę.

W naszym domu rozpadanie się jest okej. Jest w porządku i nikt z rozpadania się nie robi afery. To normalne. Można godzinami patrzeć w niebo lub w ogień. Trzeba jedynie zapewnić sobie dogodne, bezpieczne warunki, aby bez lęku wchodzić w rozpad. W rozpad, którego świat nie akceptuje, bo przecież musisz stawić się jutro w pracy i być najmilsza dla klientów. Chociaż zamiast być miłą, marzysz tylko o tym, żeby się wyżygać. I tak żyjesz. Codziennie w konflikcie. Po co? W imię czego?

Wiele lat uciekałam od rozpadania się. Uciekałam w spotkania z ludzmi, w książki, w warsztaty, w pracę i całą masę różnych aktywności. Nigdy nie mogłam usiedzieć w miejscu. Dzisiaj pozwalam sobie, aby to, co chce ode mnie odpaść, odpadło. Dzisiaj pozwalam sobie wchodzić w nicość, w pustkę, w „nie wiem”. Pozwalam sobie być nikim i niczym. Pozwalam sobie słuchać siebie. Pozwalam sobie czuć to, co chce zostać odczute. Pozwalam sobie przyglądać Cię temu z ciekawością. Czuję, że ktoś, gdzieś, ciągle czegoś ode mnie wymaga. Że mam być nieustannie lepsza. Że muszę ciągle się doskonalić. Że muszę działać. Że nie mogę odpuścić, bo przegonią mnie inni i zostanę w tyle. Że inni zdobędą uznanie, nagrody i honory, a ja pozostanę nikim. Że nie mogę odpoczać, bo przecież tyle mam do zrobienia. Że jeśli odpocznę, to narobię sobie zaległości. Tak… tym kimś jestem ja sama. Tak mnie zbudowano przez lata społecznej tresury.

Dzisiaj pozwalam sobie nie mieć marzeń, ani planów. Pozwalam sobie odpuszczać zamiast się szarpać. Pozwalam sobie siedzieć i odpoczywać. Pozwalam sobie być leniwa. Pozwalam sobie robić to, na co mam ochotę. A kiedy nie mam ochoty na nic, pozwalam sobie nie robić nic. To NIC jest bardzo w porządku. Cały świat biegnie. Ja nigdy nie będę pierwsza. Nigdy nie będę wiedzieć wszystkiego. I nawet jeśli w tym życiu nie zostanę już okrzyknięta najpiękniejszą kobietą swiata, to w porządku. Ważniejsze dla mnie, to czuć się dobrze. Teraz.

Odpocznij. Odpocznij tyle, ile potrzebujesz. Świat wcale nie potrzebuje Cię tak bardzo, jak Ci się wydaje. Dadzą sobie radę bez Ciebie. A jeśli boisz się położyć z lęku, że już nigdy nie wstaniesz, to w porządku. Obiecuje Ci, że gdy już naprawdę wypoczniesz, staniesz na nogi z radością. Z pewnością.

Page 7 of 19« First...«6789»10...Last »

Witaj, jestem Zapach Ziemi i witam Ciebie w moim internetowym skrawku nieba.

Popularne Posty

W miękkim pluszu

W miękkim pluszu

2025-01-06
Zawsze najlepsza

Zawsze najlepsza

2023-02-22
Pomoc potrzebna od zaraz

Pomoc potrzebna od zaraz

2023-02-23
Kambo – medycyna ognia

Kambo – medycyna ognia

2023-02-24


® 2023 zapach ziemi

 

Loading Comments...